Cześć!!! dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o książce pełnej ciepła, pogody ducha i humoru. Napisanej błyskotliwym i bardzo dowcipnym językiem. Mówię tu o „Załączniku” Rainbow Rowell. Jak sam tytuł wskazuje, cała historia będzie się kręcić wokół nie do końca służbowych maili. Zacznijmy jednak od początku …
28-letni Lincoln O’Neill zatrudnia się w lokalnej gazecie „Courier” na stanowisku administratora bezpieczeństwa informatycznego. W rzeczywistości jego praca polega na czytaniu maili pracowników gazety i sprawdzaniu czy nie naruszają one regulaminu. Dziennikarze mają dostęp do sieci w biurze dopiero od 3 miesięcy i kierownictwo boi się, że będą oni trwonić czas na zakupy, plotki i hazard, zamiast skupiać się na swoich obowiązkach. Lincoln pracuje w nocy, tak aby nie nawiązywać z innymi żadnych relacji, które później mogłyby wpłynąć na jego obiektywną ocenę pracy konkretnych osób.
Sam jest samotnym, nieco zagubionym młodym człowiekiem, który pomimo ukończenia kilku kierunków na studiach, ma problem z odnalezieniem się w realiach współczesnego świata. Mieszka z matką i rozpaczliwie stara się znaleźć jakiś cel w życiu. Przede wszystkim jednak brakuje mu przy boku ukochanej dziewczyny z którą mógłby budować wspólną przyszłość. Jej znalezienie nie będzie proste, ponieważ Lincoln przeżył kilka lat wcześniej ogromny zawód miłosny, co sprawiło, że stał się jeszcze bardziej ostrożny i nieufny wobec innych ludzi.
Chłopak spędza noce samotnie w niewielkim biurze informatyków i skupia się na przeglądaniu maili dziennikarzy w których program o nazwie WebShark znalazł podejrzane zwroty świadczące o tym, że pisma te nie dotyczą spraw służbowych. I właśnie w ten sposób zaczyna śledzić korespondencję mailową dwóch przyjaciółek pracujących w różnych działach gazety: Beth i Jennifer. Kobiety łączy wielka przyjaźń i ich maile dotyczą przede wszystkim prywatnych spraw. Jednak Lincoln nie wysyła żadnej z nich upomnienia, jak każe regulamin. Zamiast tego, z coraz większą ciekawością czyta listy i śledzi losy obu przyjaciółek. Stają mu się one coraz bliższe, zwłaszcza Beth, której związek z rockowym muzykiem nie należy do najszczęśliwszych. Sprawa zaczyna się komplikować, gdy pewnego dnia Lincoln czyta w mailu Beth o samym sobie …
„Załącznik” to nie tylko przepiękna historia miłosna. To również opowieść o wielkiej przyjaźni między dwiema kobietami. O wsparciu, zrozumieniu i sile, jaką sobie nawzajem dają w trudnych życiowych chwilach. Obie niezwykle błyskotliwe, piszą do siebie językiem pełnym celnych ripost i przekomicznych spostrzeżeń. Czytając razem z Lincolnem ich maile, można nieraz uśmiać się do łez. Chociaż, jak to w życiu, dramatyczne wydarzenia również ich nie omijają.
Polecam Wam bardzo „Załącznik” na długie jesienne wieczory. Duża dawka humoru i ciepła gwarantowana!!!
Zapraszam na wysłuchanie recenzji o raz fragmentu książki „Załącznik” Rainbow Rowell.
]]>Każdy z nas przeżywa czasem trudne chwile, kiedy spadają na nas kolejne problemy, a lista pechowych zdarzeń zdaje się nie mieć końca. Czasem jest tak źle, że myślimy, iż gorzej już być nie może. Otóż może!
Przekonała się o tym bohaterka książki pt. „Biuro Podróży Samotnych Serc. Kierunek Tajlandia”. 28-letnią Georgię Green poznajemy w momencie, gdy opłakuje zerwanie długoletniego związku z narzeczonym Alexem. Chłopak zostawił ją dla innej zaledwie parę dni przed ślubem. Georgia wyjeżdża z przyjaciółką Marie odpocząć na plaży w Turcji i tam sporządza listę rzeczy, które chce zrobić i zobaczyć w swoim życiu. Wtedy też zdaje sobie sprawę z tego, że chce żyć zupełnie inaczej niż dotychczas. Marzy o podróżowaniu, poznawaniu innych kultur i ludzi, próbowaniu egzotycznych potraw i uczeniu się nowych języków. Spełnianie marzeń okazuje się jednak trudniejsze, niż z początku się wydawało.
Georgia z dnia na dzień traci pracę, staje się obiektem kpin pracowników agencji turystycznej, a matka nie wierzy w nią i uważa, że chęć wyjazdu to wyłącznie forma ucieczki przed problemami i przeszłością. Georgia zdobywa się na desperacki krok pomimo, że sama ma niskie poczucie własnej wartości, chce w końcu zrobić coś, by to zmienić. Pomaga jej w tym Trisha – urocza starsza pani, właścicielka biura podróży „Niezapomniane Wspomnienia”. To ona wybiera dla dziewczyny wycieczkę do Tajlandii, rezerwuje miejsce w hotelach oraz wspomina o wyspie Koh Lanta i Chatach pod Błękitnym Motylem. Te właśnie miejsca odegrają niebagatelną rolę w przewartościowaniu życia Georgii i jej planach na przyszłość.
Wyjazd zaczyna się bardzo pechowo. Właściwie wygląda tak, jakby wszystko i wszyscy sprzysięgli się przeciwko dziewczynie, a przeznaczenie za nic nie chciało zmienić swoich torów. Georgia jednak znajduje w sobie w końcu tyle siły, by zawalczyć o własne szczęście.
Książka autorstwa Katy Colins generalnie jest o tym, że nawet negatywne wydarzenia i sytuacje można przekuć na coś dobrego i że mogą być one impulsem do pozytywnych zmian w naszym życiu. Warto spełniać marzenia i szukać swojego miejsca na świecie. I nie poddawać się, choćby los rzucał nam pod nogi nie wiadomo ile kłód.
Sama bohaterka, choć sympatyczna, nieraz irytuje swoją bezradnością, naiwnością i łatwowiernością. Daje się wykorzystywać wszystkim naokoło, a asertywność jest nieznanym dla niej pojęciem. Mimo to, ciekawie jest obserwować zmianę, jaka się w niej dokonuje. Jak dojrzewa, mądrzeje i zaczyna stawiać coraz pewniejsze kroki. W końcu odnajduje właściwą drogę i mam nadzieję, że już z niej nie zboczy.
Jeżeli przypadną Wam do gustu przygody Georgii w Tajlandii, na pewno chętnie przeczytacie kolejną część losów dziewczyny. Książka ukaże się niedługo na rynku i tym razem Georgia poleci do Indii – kraju nieprzewidywalnego i kryjącego wiele niespodzianek.
Zapraszam Was teraz na wysłuchanie recenzji oraz fragmentu książki pt. „Biuro Podróży Samotnych Serc. Kierunek Tajlandia”.
]]>
Książka pt. „Dobry uczynek” autorstwa Lucy Dillon, to piękna, ciepła opowieść o sile jaka drzemie w kobietach, o przyjaźni, która może pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie życia i o marzeniach, które na przekór wszystkiemu warto realizować. To też opowieść o miłości: miłości matczynej – silnej i nie zawsze obiektywnej, miłości małżeńskiej – pełnej wybojów i namiętności, miłości chorej – zaborczej i agresywnej i w końcu bezgranicznej psiej miłości, bo psy jak dobre duchy przewijają się na kartach książki Lucy Dillon.
Cała historia rozpoczyna się, gdy młode małżeństwo Libby i Jason Corcoran przeprowadzają się z Londynu do niewielkiego miasteczka Longhampton, gdzie niedawno owdowiała matka Jasona nie umie poradzić sobie sama z prowadzeniem pensjonatu. Młodzi zostają współwłaścicielami posesji i rozpoczynają generalny remont, chcąc zamienić niewielki budynek w luksusowy, butikowy hotel. Wszystko zapowiada się bardzo dobrze. Jason i Libby wspierają się, dzielą się obowiązkami i bardzo kochają. Snują plany przyszłego, sielankowego życia. Jak to jednak bywa, los płata im figla i stawia przed nimi przeszkody, których się nie spodziewali.
Przed hotelem ma miejsce wypadek. Zostaje potrącona młoda kobieta, która nieprzytomna trafia do szpitala. Libby często ją odwiedza i nawiązuje się pomiędzy nimi prawdziwa przyjaźń. Ranna dziewczyna cierpi na amnezję, nie wie kim jest, skąd pochodzi, ani co robiła przed remontowanym hotelem. Gdy ma trafić do schroniska, Libby proponuje jej pokój w pensjonacie w zamian za drobną pomoc przy renowacji budynku. Wspólnie stopniowo odkrywają przeszłość dziewczyny. Libby musi też stawić czoło niespodziewanym kłopotom finansowym. W najtrudniejszym momencie zostaje sama, a jej małżeństwo wisi na włosku. Przy okazji na jaw zaczynają wychodzić rodzinne tajemnice, które teściowa Libby skrywała od lat.
Książka wciąga, napisana jest lekkim, łatwym, bardzo obrazowym językiem. Niesie ze sobą przesłanie, że dobry uczynek budzi lawinę innych, jemu podobnych i że tak na prawdę jest wokół nas wielu ludzi, na których możemy liczyć. Życie stawia nas przed różnymi wyborami i tylko od nas zależy czy podejmiemy wyzwanie, czy poddamy się od razu na początku.
Postacie są zbudowane wielowymiarowo, każda z nich ma swój charakter, zalety i wady. Jest prawdziwa, bo nikt nie jest kryształowy i każdemu zdarza się popełniać błędy. Ważne tylko, aby wyciągać z nich wnioski i budować lepszego siebie.
Wielkim atutem książki są dla mnie jej psi bohaterowie. Autorka ewidentnie kocha zwierzęta, przepięknie opisuje ich bezgraniczną miłość i wierność. Zarówno baset Bob, który bierze udział w zooterapii i co tydzień w szpitalu rozśmiesza i wzrusza chorych pacjentów, jak i cudem odnaleziona Fido, która z narażeniem własnego życia jest gotowa bronić swojej pani – to wielkie gorące psie serca, które nadają całej historii wyjątkowego charakteru.
Gorąco polecam i zapraszam na wysłuchanie fragmentu książki Lucy Dillon pt. „Dobry uczynek” w którym potrącona dziewczyna przezywa koszmar amnezji i traci powoli nadzieję, że ktoś jej szuka, a ona odzyska pamięć, a wraz z nią swoją tożsamość.
]]>
Cześć kochani!!! Opowiem wam dzisiaj o książce pięknej, ciepłej, pełnej słońca i szumu morskich fal. O książce w której Colin Firth – znany filmowy aktor – jest dla 3 bohaterek ucieleśnieniem męskiego ideału. Marzą, by jak w filmach z jego udziałem, przeżyć romantyczną, pełną uniesień miłość. Życie jednak nie jest bajką, stawia przed każdą z kobiet trudne wyzwania i przynosi ciężkie chwile. Wszystko jednak dąży do szczęśliwego zakończenia.
Akcja powieści pt. ” Poszukiwany Colin Firth” rozgrywa się w małej nadmorskiej miejscowości Boothbay Harbor. To właśnie tam przecinają się losy 3 kobiet, a najbliższe dni mają być przełomowym czasem w ich życiu. Pełnym emcji, wzruszeń, ale też poważnych decyzji i zmian.
22-letnia Bea Crane miesiąc wcześniej dowiedziała się, że będąc niemowlęciem została adoptowana. Wszystkie ślady do jej biologicznej matki prowadzą właśnie tu, do Boothbay Harbor. Dziewczyna za wszelką cenę chcę odnaleźć matkę i dowiedzieć się czegoś o swojej prawdziwej rodzinie i okolicznościach podjęcia decyzji o oddaniu jej do adopcji.
Gemma Hendricks ma 29 lat i jest dziennikarką. Praca jest dla niej pasją i daje jej spełnienie. Gdy niespodziewanie zostaje zwolniona, czuje, że traci grunt pod nogami. Sprawy nie ułatwia nadopiekuńczy mąż, który chciałby wyprowadzić się z centrum miasta na przedmieścia i powiększyć rodzinę, a Gemmę widziałby jako wychowującą dzieci matkę, zajmującą się tylko domem i niczym innym. Małżeństwo zaczyna przeżywać kryzys i Gemma z ulgą wyjeżdża nad morze na wesele przyjaciółki. Tydzień pobytu przedłuża się do trzech, a ona ze zdumieniem odkrywa, że jest w ciąży. Przeżywa masę rozterek, czy będzie dobrą matką i czy pogodzi życie rodzinne z pracą zawodową.
Veronika Russo to 38-letnia, atrakcyjna kobieta, która posiada pewien niezwykły talent. Piecze specjalne ciasta, które leczą duszę. Jej tarty noszą oryginalne nazwy, np. ‚Pokochaj’, ‚Uwierz w siebie’ czy ‚Wyrzuć z pamięci’. Oprócz tego, że wypieki są przepyszne i popularne w całym Boothbay Harbor, klienci zarzekają się, że zjedzenie odpowiedniej tarty na prawdę przynosi ukojenie i pomaga poradzić sobie z problemami. Veronika Russo skrywa też pewną tajemnicę z przeszłości, która ma związek ze wspomnianą tu już wcześniej Beą.
Tego lata do Boothbay Harbor przyjeżdża też ekipa filmowa i wszyscy mieszkańcy, a zwłaszcza płeć piękna, zaczynają oczekiwać na aktora grającego główną rolę – Colina Firtha. Przystojny aktor zachwyca nie tylko swoją urodą, ale też dobrymi manierami, elegancją i wyjątkową kurtuazją wobec kobiet. Do jego wielbicielek należą również nasze 3 bohaterki i choć na każdą wzmiankę o aktorze reagują przyspieszonym biciem serca, życie pokazuje im, że prawdziwa miłość czai się tuż za rogiem. Zamiast wypatrywać oczy za niedościgłym ideałem, czasem warto rozejrzeć się wokół siebie.
Książka Mii March jest cudowną, pogodną, lekką lekturą, idealną na letnie, wakacyjne wieczory. Zalicza się z pewnością do gatunku literatury kobiecej i gwarantuje mile spędzony przy jej czytaniu czas.
Zapraszam Was do wysłuchania recenzji oraz fragmentu książki pt. „Poszukiwany Colin Firth” z którego dowiecie się co nieco o magicznym działaniu ciast.
]]>Cześć! Dzisiaj zaglądam do Was z książką niezwykłą, inną niż wszystkie. Należy ona do serii książek wydanych jako perły literatury młodzieżowej i jest zbiorem przepięknych legend dotyczących życia króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu.
Spisał je Thomas Malory – XV-wieczny rycerz i angielski pisarz. Swoją pracę zatytułowaną „Śmierć Artura” rozpoczął od opisu narodzin króla, a następnie opowiedział o życiu i niezwykłych czynach legendarnego władcy. Malory dużo miejsca poświęcił też Rycerzom Okrągłego Stołu – ich wędrówkom, pojedynkom i przygodom. Książka Thomasa Malory’ego uznana została za jedno z najwybitniejszych dzieł angielskiej literatury średniowiecznej.
Przyznam Wam się, że historia Anglii i to jak kształtowała się jej kultura – zawsze bardzo mnie interesowało. Natomiast legendy dotyczące króla Artura były dla mnie wyjątkowo ciekawe i przypominały wręcz fantastyczne baśnie. Oprócz samego króla, który w cudowny sposób zdobył swój miecz Ekskalibur, w opowiadaniach pojawia się też wielki i potężny czarodziej Merlin, przepiękna żona Artura – Ginewra oraz zakon Rycerzy Okrągłego Stołu złożony ze 128 niezwykle odważnych i mądrych mężów, „którzy w przyszłości wielkich czynów mieli dokonać i stać się sławnymi na cały świat.”
Rycerzem wyjątkowo dzielnym i honorowym okazał się sir Lancelot. Między wierszami można wyczytać, że cieszył się on też szczególną sympatią Ginewry – żony króla Artura. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie król Artur zawsze będzie miał twarz Sean’a Connery’ego, Lancelot będzie przypominał młodego Richarda Gere, a Ginewrą będzie urocza Julia Ormond. Ci aktorzy właśnie wcielili się w słynne postacie w pięknym kostiumowym melodramacie pt. „Rycerz Króla Artura” z 1995 roku. Jeżeli go jeszcze jakimś cudem nie oglądaliście – bardzo polecam!
Wracając do książki, pełna jest ona przygód, wędrówek i pojedynków rycerzy. Nierzadko płeć piękna ma bezpośredni wpływ na kształtowanie się losów kraju. Bardzo przyjemnie się te historie czyta, choć język stylizowany jest na taki, którym posługiwano się w zamierzchłych czasach.
Książka jest bardzo ładnie wydana. Niedużego formatu, w twardych okładkach, z biało-czarnymi ilustracjami i monogramem KA (King Artur) na końcu każdego rozdziału. W cudowny sposób przenosi czytelnika w czasy panowania króla Artura.
Polecam i zapraszam do wysłuchania recenzji oraz fragmentu książki Waldo Cutlera pt. „Król Artur i Rycerze Okrągłego Stołu” w którym król oddaje swe serce Ginewrze oraz powstaje zakon Rycerzy Okrągłego Stołu.
]]>
Cześć! Muszę Wam się przyznać, że do książki Jojo Moyes pt. „Zanim się pojawiłeś” podchodziłam z dużym dystansem i jakiś czas poleżała ona u mnie na półce, zanim po nią ostatecznie sięgnęłam. Ta zwłoka spowodowana była przede wszystkim tym, że książki z gatunku romansów jakoś do mnie nie trafiają. Mam wrażenie, że wyrosłam już z bajek o księciu na białym koniu, romantycznej miłości i ognistej namiętności.
Lubię czuć, że książka coś we mnie zmienia, porusza jakiś mały kamyczek, który może być początkiem lawiny myśli i emocji ( jak u Egan w „Zanim dopadnie nas czas”) lub może być drgnięciem tylko jednego małego kamyczka, ale to już wystarczy. Z takich małych śladów po przeczytanych książkach tworzą się w moim sercu i umyśle okna, które otwierają się następnie na światy o istnieniu których nie miałam wcześniej pojęcia.
Wracając do książki Jojo Moyes, myślałam, że będzie to typowe love-story. Zaczęłam czytać i wszystko się zgadzało. Ona – młoda, 26-letnia Louise Clark, roześmiana, rozgadana, troszkę ekscentryczna – zwłaszcza jeśli chodzi o sposób ubierania się. Wrażliwa, delikatna, odpowiedzialna, przywiązana do rodziny, a jednocześnie będąca wulkanem emocji, impulsywna i szczera aż do bólu. On – Will Traynor, młody bóg, przystojny, diabelnie inteligentny, bogaty, obyty w świecie i w skutek nieszczęśliwego wypadku od dwóch lat przykuty do wózka inwalidzkiego.
Lou zaczyna u niego pracę jako dama do towarzystwa. Swoim uśmiechem i autentyczną troską burzy mur, jaki zbudował wokół siebie chłopak, rodzi się między nimi uczucie i chciałoby się rzec, wszystko zmierza do szczęśliwego końca.
Otóż, moi drodzy, to jednak nie ta książka. Powiem Wam, że z każdą przeczytaną stroną, powieść wciągała mnie coraz bardziej, a jej zakończenie autentycznie mnie rozbiło. Potrzebowałam ciszy, czasu i spokoju by przemyśleć, o czym tak na prawdę jest ta historia.
Jojo Moyes napisała książkę o życiu. O tym, że jest ono niesamowicie kruche i ulotne i bardzo łatwo je stracić. Dlatego, póki możemy, trzeba czerpać je pełnymi garściami, korzystać z każdej danej nam chwili. Nie bać się podejmować nowe wyzwania., ryzykować, korzystać z okazji – bo kolejnej szansy możemy nie mieć. Próbować wszystkiego. Realizować swoje marzenia i niczego nie żałować.
Tego właśnie Will próbował nauczyć Louise. Przekonywał ją, że ma żyć pełnią życia i takie jest też, moim zdaniem, przesłanie tej książki.
tak krótko jesteśmy na tym świecie i nie wiemy co będzie jutro. Skończmy z wiecznym zamartwianiem się o rzeczy najczęściej tak błahe, że nie warte naszych myśli. Cieszmy się każdym kolejnym dniem i „wyciskajmy go jak cytrynę”. Uczmy się, poznawajmy świat i codziennie róbmy coś nowego, czego wcześniej nie doświadczyliśmy. Celebrujmy życie, bo mamy je tylko jedno!
Dodam jeszcze, że film, który powstał na podstawie książki jest według mnie doskonałą jej adaptacją. Główna bohaterka, grana przez Emilię Clarke jest właśnie taka, jak powinna być Lou. Nie jest ani doskonała, ani piękna, ale ma potencjał o którym mówił Will. Może rozkwitnąć, tylko musi przestać się bać i żyć dla innych.
Jojo Moyes w bardzo delikatny sposób poruszyła też w książce problem eutanazji i pokazała co czują bliscy osoby, która decyduje się na taki krok, oraz jak to jest odbierane przez innych, żyjących w zgodzie z religijnymi przykazaniami, ludzi. Chyba każdy z nas musi ten problem przemyśleć w sobie i wypracować podejście zgodne z naszymi wewnętrznymi przekonaniami. Pamiętajmy jednak, że nic tu nie jest czarno-białe. Są tylko odcienie szarości, a zanim się w nie zagłębimy, żyjmy wszystkimi kolorami świata!
Zapraszam na wysłuchanie recenzji oraz fragmentu książki Jojo Moyes pt. „Zanim się pojawiłeś”.
]]>
Cześć!!! Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o książce, która jest na prawdę niezwykła. Jej wyjątkowość doceniono w 2011 roku, kiedy to autorka Jennifer Egan otrzymała za nią nagrodę Pulitzera. Powieść ta jest z gatunku tych, które zostawiają w czytelniku ślad, poruszają coś bardzo głęboko, zmieniają, pozwalają na jakiś temat spojrzeć z innej perspektywy.
Opowiem wam dzisiaj o książce pt. „Zanim dopadnie nas czas”.
Chociaż każdy rozdział książki wiąże się z innym bohaterem, to tak na prawdę jest coś, co łączy i spaja wszystkie postacie. To CZAS. Poczucia jego nieuchronnego upływu doświadcza każdy z bohaterów, to właśnie czas gra w tej powieści główną rolę. Kruchość życia, przemijanie i to, że nic nie jest nam dane raz na zawsze, to główne tematy tej książki. Każda z postaci przechodzi przez różne etapy życia, zmienia się, rozwija, dojrzewa. Większość znajduje swoje miejsce na Ziemi, są jednak tacy, którzy walczą i szukają szczęścia do końca.
Bohaterów książki jest kilkoro, bo tak jak wspomniałam, każdy rozdział książki to świat widziany oczami innej osoby. Co ciekawe, te wszystkie postacie w jakiś sposób się łączą. Pomimo, że w pierwszym momencie odnosimy wrażenie chaosu, tak na prawdę tu wszystko ma swoją kolej rzeczy, swoją porę. Każdy rozdział przypomina więc oddzielne opowiadanie, które ma swojego bohatera, dziej się w określonym miejscu i czasie.
Na początku poznajemy Sashę – 35-letnią rudowłosą dziewczynę, która zmaga się z problemem kleptomanii. Tego wieczoru ma randkę z Alexem, zaprasza go do siebie, opowiada o pracy, wspomina też o swoim szefie – Benniem. To właśnie on jest narratorem w kolejnym rozdziale. I tu znów wycinek jego życia. gdy w trzecim rozdziale swoją opowieść zaczyna snuć Rhea, łatwo można domyśleć się, że to wspomniana przez Benniego jego koleżanka z lat młodości.
Rozdziały nie są ułożone chronologicznie. Ponieważ historie bohaterów zazębiają się, nachodzą na siebie w różnych momentach ich życia, widzimy ich z różnej perspektywy, oczami różnych osób. Jest to niezwykły zabieg literacki, który mnie osobiście bardzo poruszył. Z jednej strony czas jest tu najważniejszy, z drugiej, jakby nie istniał …
W historii Teda ukazuje się 17-letnia Sasha i okres jej buntu, ale też zagubienia. Robert Freeman opisuje swoje czasy studenckie i najbliższych przyjaciół wśród których Sasha jest jedną z ważniejszych dla niego osób. Jest tu też rozdział niezwykły, bo cały złożony z grafik i tabeli zaprojektowanych w programie Power Point. To 12-letnia Alison w wyjątkowo błyskotliwy, bardzo esencjonalny i wzruszający sposób opisuje codzienność życia swojej rodziny. Tu właśnie dowiadujemy się , że jej mamą jest dojrzała już Sasha.
Autorka, Jennfer Egan, często też wspominając jakąś postać pełniącą zupełnie poboczną rolę w opisywanej historii, przewija jej życie, jak za naciśnięciem guzika przyspieszenia. Gdy w trakcie wycieczki po Afryce, Charlie tańczy wieczorem przy ognisku z młodym, ciemnoskórym wojownikiem, nagle dowiadujemy się, że 35 lat później zostanie on schwytany w czasie międzyplemiennych walk i zginie w płomieniach, a jeden z jego wnuków odziedziczy nóż, który teraz ma przy swoim boku. I tu pętla czasu zaczyna się zaciskać, bo ten wnuk ożeni się z Lulu, córką Dolly – jednej z bohaterek książki. I ta Lulu, kiedyś będzie pracować dla Benniego, niegdysiejszego szefa Sashy.
Świat jest taki mały, a nasze losy wciąż się przeplatają, podczas gdy my zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Książka zmusza nas do wciśnięcia pauzy. Zatrzymania się na chwilę, zastanowienia się nad ulotnością życia, jego nieprzewidywalnością. Napisana jest piękny językiem, a autorce w sposób przystępny udało się opowiedzieć o rzeczach trudnych i niezwykle ważnych.
Powieść przeczytałam jednym tchem. Pozostawiła ona po sobie lekki smutek, przygnębienie, pewną nostalgię. Z jednej strony przesłanie książki to: chwytaj dzień, ważnej jest to co tu i teraz, żyj i nie oglądaj się na innych, realizuj swoje marzenia, kolejnej szansy nie będzie. Z drugiej strony powieść Egan mówi o straconych złudzeniach, o planach, które nigdy nie miały szansy być wcielone w życie, o walce z czasem, która jest z góry skazana na przegraną.
Ostatnim rozdziałem autorka spina swoją powieść klamrą czasu. Znów pojawia się Alex – tym razem dużo starszy. Poznaje Benniego i razem wspominają Sashę. Narasta w nich obu chęć jej odnalezienia, tak jakby mogli cofnąć się w czasie o wiele lat. Być znów młodzi, pełni ideałów i nadziei na piękną przyszłość. Stojąc pod drzwiami, które nigdy się nie otworzą, słyszą szum upływającego czasu…
Bardzo polecam!
]]>Książka „Dwa Serca Anioła” Wojciecha Widłaka jest ogromnie poruszająca. Przyznam Wam się szczerze, że gdy czytałam ją po raz pierwszy, płakałam jak bóbr. Zresztą, za każdym razem, gdy do niej wracam, łzy kręcą mi się w oczach. Jest to bardzo wzruszająca i piękna historia, która z pewnością zostanie w moim sercu na zawsze.
Jej głównym bohaterem jest mały chłopiec – Romek, który jest bardzo ciężko chory. Lekarze uważają, że to cud, iż dziecko nadal jeszcze żyje. Romek jest świadomy dramatycznej sytuacji w jakiej się znajduje. Maluje na kartce anioła, a lekarz po obu stronach dorysowuje serca – jedno zdrowe i drugie chore. Obrazek wisi później nad łóżkiem chłopca, który codziennie rozmawia ze swoim aniołem.
Pomimo choroby, Romek jest pogodnym chłopcem i z ciekawością obserwuje otaczający go świat. Czasem tylko żałuje, że nie może bawić się tak jak inne dzieci w jego wieku i np. wyjść na podwórko i pograć w piłkę. Najbardziej martwi się, gdy widzi, że jego mama płacze…
Życie Romka staje się ciekawsze, gdy poznaje pana Felicjana – schorowanego starszego mężczyznę poruszającego się na wózku, znanego autora wielu książek. To z nim prowadzi długie rozmowy, a pan Felicjan z niezwykłą wrażliwością i delikatnością przygotowuje chłopca na to, co ma nadejść. Starszy mężczyzna podejmie też decyzję, która zaważy na losach Romka.
Narracja w tej historii jest prowadzona w 1 osobie, dlatego cały czas miałam wrażenie, że słyszę myśli małego Romka i patrzę na świat jego oczami. Książka jest trudna, bo porusza ciężkie tematy jakimi są choroba i śmierć. Pokazuje je z punktu widzenia dziecka. I choć bardzo wzruszająca, nie przygnębia, niesie ze sobą raczej nadzieję i przypomina o tym, co ważne jest w życiu. Warto czasem się zatrzymać, na nowo wyznaczyć priorytety, rozejrzeć się wokół, zauważyć piękno świata i przestać zaprzątać sobie głowę błahymi sprawami.
Książka jest też pięknie wydana. W twardych okładkach, z dwoma tasiemkami – granatową i czerwoną – służącymi jako zakładki. Kolory ich nie są przypadkowe, bo cała książka wypełniona jest niezwykłymi ilustracjami Pawła Pawlaka, utrzymanymi właśnie w takiej kolorystyce. Do czego te barwy nawiązują? Oczywiście do chorego serca Romka, czerwieni krwi i błękitu żył. Rysunki Pawła Pawlaka wspaniale uzupełniają opisaną historię, poruszają do głębi i są wielkim plusem książki.
Podsumowując, „Dwa Serca Anioła” to historia piękna, trochę smutna, ale też pełna magii i mądrości. Zakończenie zaś przekonuje, ze cuda się zdarzają i nigdy nie wolno tracić wiary ani nadziei. Polecam!
Zapraszam Was teraz na wysłuchanie recenzji oraz fragmentu książki Wojciecha Widłaka w którym mały Romek mimowolnie staje się niemym świadkiem rozmowy swojej mamy z lekarzem.
]]>Dzisiaj chciałabym Wam krótko opowiedzieć o książce, którą określa się mianem legendy. Krótko, bo gdybym chciał dogłębnie zanalizować opisaną historię, wszystkie ukryte znaczenia, metafory, symbolikę, mogłabym pewnie napisać kolejną książkę.
Jest to z pewnością pozycja z najwyższej półki klasyki literatury. Do głębi wstrząsająca, zwłaszcza gdy zna się tragiczne losy autorki i rozumie paralelę między nią, a główną bohaterką. Genialne studium psychologiczne jednostki. Dzisiaj opowiem Wam o „Szklanym kloszu” Sylvii Plath.
Bohaterką powieści jest młoda, 19-letnia Esther Greenwood. Podczas studiów w college’u zostaje laureatką konkursu literackiego zorganizowanego przez magazyn dla pań. W nagrodę, wraz z jedenastoma innymi dziewczynami przyjeżdża na miesiąc do Nowego Jorku by podjąć pracę w redakcji magazynu. Dziewczyny są rozpieszczane – mają opłacone wejścia na imprezy, do teatrów i na pokazy mody. Dostają prezenty, spotykają znane osobistości. Jednak Esther nie może się tam odnaleźć.
Zaprzyjaźnia się z Doreen – dziewczyną bogatą i lubiącą łamać konwenanse. To z nią wymyka się na randki i spotyka często niebezpiecznych chłopców. Jednak tylko Doreen bawi się dobrze. Esther często wraca sama do domu, czuje się niezrozumiana, wyobcowana, inna.
Uświadamia sobie, że pisanie i praca w gazecie wcale nie są jej marzeniem. Nie jest pewna, co chce w życiu robić, czym się zajmować. Nie wie, gdzie jest jej miejsce. Budzi się w niej wiele kompleksów. Wyolbrzymia swoje niedociągnięcia. Czuje się całkowicie i bezgranicznie niekompetentna.
Dotychczas miała się dobrze uczyć, a osiągnięcia na uczelni miały zaprocentować ciekawą, opłacalną pracą. Tymczasem nauka dobiega końca, a dziewczyna nie wie co dalej. Traci poczucie sensu. Jej zagubienie doskonale obrazuje drzewo figowe, które bohaterka widzi oczyma wyobraźni. Jest ono metaforą jej życia. Każda figa rosnąca na gałęzi to symbol jakiejś szansy – trzeba tylko dokonać wyboru, wyciągnąć po owoc rękę, zerwać go i pójść jedną z dróg. jednak Esther pozostaje bez ruchu, paraliżuje ją strach, że wybierając jedną z fig, rezygnuje z pozostałych. Boi się, że dokona złego wyboru. W końcu figi usychają i spadają z drzewa, a bohaterka zostaje z pustymi rękoma.
Depresja, zagubienie, poczucie osamotnienia pogłębiają się. Esther zaczyna myśleć o samobójstwie, a w końcu trafia do szpitala psychiatrycznego.
Powieść „Szklany klosz” jest bardzo konkretnie umiejscowiona w czasie i miejscu. Na pierwszych stronach książki, bohaterka mocno przeżywa skazanie małżeństwa Rosenbergów na śmierć. Miało to miejsce w 1951 roku. Autorka pokazuje też obraz Ameryki lat 50-tych. Zwraca uwagę na pozycję kobiety w społeczeństwie, jej możliwości realizacji zawodowej, relacje z mężczyznami. Podkreśla emancypację kobiet i ustami Esther buntuje się przeciwko tradycyjnemu ich wizerunkowi.
Esther nie chce wychodzić za mąż, prowadzić domu, mieć dzieci. Czuje presje ze strony otoczenia, aby sprostać oczekiwaniom innych. Toczy się w niej silny wewnętrzny konflikt. Z jednej strony chciałaby znaleźć swoje miejsce w życiu, spełnić pokładane w niej nadzieje. Z drugiej strony wszystko jej każe żyć inaczej.
W „Szklanym kloszu” znajdziemy mnóstwo wątków autobiograficznych. Bohaterka, podobnie jak Sylvia Plath, cierpi na depresję, ma myśli samobójcze, w końcu próbuje się zabić. Jest osobą nadwrażliwą, widzącą wszystko zbyt wyraźnie, w przejaskrawionych kolorach. W czasach w których przyszło jej żyć, nie umiano jeszcze leczyć i pomagać osobom nerwowo chorym. Najpopularniejszą formą terapii były elektrowstrząsy. Ból i niezrozumienie ze strony otoczenia potęgowały jeszcze stan choroby.
Sylvia Plath popełniła samobójstwo miesiąc po napisaniu „Szklanego klosza”. Ostatni moment gdy widzimy Esther Greenwood, to chwila, gdy wchodzi na salę, gdzie zebrało się gremium lekarzy, którzy mają podjąć decycję, czy dziewczyna może wrócić do domu,a terapia zakończyła się sukcesem. Czy opisując tą scenę, autorka miała nadzieję, że uda jej się wyjść z choroby i odnaleźć jeszcze światełko w tunelu?
Książka ciężka i trudna, ale aż do bólu prawdziwa. Napisana pięknym językiem. Pochłania czytelnika, wstrząsa, porusza najgłębsze emocje. Polecam!
Zapraszam na wysłuchanie recenzji oraz fragmentu powieści Sylvii Plath „Szklany klosz”.
]]>
Cześć! Opowiem wam dzisiaj o książce zdecydowanie niezwykłej i pięknej. Pełnej ciepła i magicznej atmosfery. Takiej, która niesie przesłanie, że czasem, zupełnie niespodziewanie znajdujemy szczęście tam, gdzie się go najmniej spodziewamy.
„Wyjątkowy rok” Thomasa Montassera to książka o książkach, a więc temat bardzo bliski mojemu sercu. To one właśnie, książki, są tutaj prawdziwymi bohaterami. Ich potęga jest tak wielka, że wpływają na ludzkie losy, przynoszą szczęście, radość i odprężenie. Miłość do nich zmienia życie – tak jak niespodziewanie zmieniły się losy Valerie. Zacznijmy jednak od początku …
Prowadząca niewielką księgarnię Charlotte – kobieta w starszym już wieku, pewnego dnia znika zostawiając jedynie kartkę z prośbą, by na czas jej nieobecności sklepikiem z książkami zaopiekowała się jej siostrzenica – Valerie. Młoda dziewczyna wcale nie jest zachwycona taką sytuacją. Planowała kontynuować studia, a następnie robić karierę w dużych, zagranicznych firmach. Chciała być w centrum wydarzeń, działać, rozwijać się. tymczasem trafia do niewielkiej, starej księgarni, do której mało kto zagląda. Na początku jest bardzo zniechęcona, ale powoli zaczyna odkrywać czar miejsca, które stworzyła ciotka Charlotte. Książki stają się dla niej źródłem wielu wzruszeń i zachwytów. Zagłębia się coraz częściej w ich lekturę i z każdym dniem coraz lepiej się czuje i coraz bardziej pasuje do miejsca, którym przyszło jej się zająć. Książki – podobnie jak Charlotte – kocha całym sercem i bardzo ceni.
Dni Valerie mijają w księgarence bardzo pracowicie. porządkuje półki, ustawia książki, kataloguje je i cały czas obmyśla plan, aby wyciągnąć sklepik z kryzysu i zacząć na nim zarabiać. I wtedy, zupełnie niespodziewanie, trafia w jej ręce niezwykła książka pt. „Wyjątkowy rok”. Z jakichś powodów jej tekst urywa się w połowie, a dalej są same czyste, niezapisane strony. Valerie jest przekonana, że trafiła na wybrakowany egzemplarz – czy ma rację? Jak potoczą się losy dziewczyny? Czy znajdzie swoje szczęście i odkryje jaką drogą podążać w życiu? Książki odegrają tu niebagatelną rolę …
Thomas Montasser stworzył książkę niezwykłą i pełną magicznego uroku. Jest ona hołdem złożonym książkom, opisuje jak ważne są one w życiu każdego człowieka, ile radości i inspiracji potrafią dać. Czytanie to nieskończone możliwości poznawania różnych światów, przekraczania ich granic. Dają siłę do życia, pokazują właściwą drogę, uczą i bawią.
Wielki plus dla autora za liczne cytaty i fragmenty pięknych dzieł literackich – czytając nabrałam ochoty by poszukać wspomnianych książek i je przeczytać.
Podsumowując, książkę bardzo polecam. Jest taką małą perełką pełną pięknych cytatów. Niezwykle ciepła i pełna uroku lektura. Do przeczytania w jeden, góra dwa wieczory. Najcelniej trafi w serca miłośników książek.
Zapraszam do wysłuchania recenzji i fragmentu książki Thomasa Montassera „Wyjątkowy rok”!
]]>